Oto nowa płyta Atom String Quartet. Co ciekawe, nagrana wcześniej, jeszcze przed płytą, która ukazała się rok temu razem z pismem JAZZ FORUM. Porównania? Ta jest chyba jeszcze bardziej starannie nagrana, wypieszczona pod względem brzmieniowym, dokładna w każdym szczególe wykonawczym.

Właściwie pisać o niej można w samych superlatywach, choć należy dodać, że na koncertach Atom sprawia jeszcze większe wrażenie – wtedy można obserwować zaangażowanie muzyków, dialogi jakie ze sobą prowadzą. Rytm i artykulacja, te niuanse, które moim zdaniem decydują o tym, cz jest to jazz, robią na mnie największe wrażenie. Oczywiście popisowe improwizacje także, choć jeszcze bardziej podziwiam logikę i konsekwencję narracji muzycznej. Dzięki temu, że muzycy mają tak dobre klasyczne wykształcenie (a jednocześnie każdy z nich ma już spore doświadczenia jazzowe), wszystko w ich wykonaniu jest klarowne i czyste, są znakomicie zgrani.

Sami piszą dla siebie i potrafią w tym świetnie wykorzystać rozmaite specyficzne efekty możliwe do uzyskania na instrumentach strunowych, takie jak flażolety, granie sul ponticello, pizzicato, uderzanie w struny i jeszcze wiele innych. Faktura ich utworów mieni się barwami – barwami uzyskanymi tylko na czterech “niejazzowych” instrumentach. Proszę przyjrzeć się niuansom – jak ważne mogą być dźwięki grane piano! W jazzie rzadko się taki efekt stosuje. Jakie znaczenie można nadać jednemu, ostatniemu dźwiękowi granemu unisono (utwór Iława). Jakie wielkie wyczulenie na barwę! Znajdujemy takie fragmenty, które pokazane bez kontekstu kojarzyłyby się wyłącznie z muzyką klasyczną (np. chorałowy fragment w środku Irish Pub), ale są też takie, w których  wydaje się, że grają bass i perkusja. Każdy z muzyków jest równie ważny, każdy potrafi wykonać świetną solówkę (nie opisuję ich szczegółowo, choć warto się nad każdą pochylić).

Aby ta recenzja nie wydała się zbyt stronnicza, spróbowałem spojrzeć na te nagrania z punktu widzenia słuchacza amatora i jazzowego purysty. Czego może tu brakować? Chyba tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni – tonu trąbki, saksofonu, fortepianu, perkusji. To jazz tylko na smyczki. No tak, ale to ma być jazz na smyczki! Powyższy zarzut można postawić jeszcze tak – to są transkrypcje jazzu. Ale po pierwsze – to rzeczywiście nie we wszystkich fragmentach jest jazz i jest to zabieg świadomy, po drugie – każdy słuchacz ma własną wizję tego, co jest jazzem, po trzecie – muzyka nie musi być wyłącznie jazzem, by być znakomita.

Atom String Quartet po wygraniu Bielskiej Zadymki Jazzowej nadal zdobywa nagrody. Dostali Fryderyka za debiut fonograficzny, ostatnio na festiwalu Nowa Tradycja przyznano im Złote Gęśle. Prą do przodu jak taran. Należy im się. Atom na prezydenta!