W październikowym wydaniu magazynu Jazz Press pojawiła się obszerna recenzja płyty Atom String Quartet – Penderecki. Album otrzymał tzw. status „Top Note” przyznawany najważniejszym recenzjom miesiąca! Magazyn Jazz Press do pobrania jest jak zwykle ze strony internetowej.
Czołowy polski kwartet smyczkowy, Atom String Quartet, wydał kolejny, piąty w swoim dorobku album. Prosty tytuł – Penderecki – od razu wyjaśnia, co kryje zawartość. Tym razem Mateusz Smoczyński, Dawid Lubowicz, Michał Zaborski oraz Krzysztof Lenczowski pochylili się nad muzyką jednego z najważniejszych kompozytorów naszych czasów – Krzysztofa Pendereckiego. Nie jest to pierwsza sytuacja, kiedy Atomy sięgają po muzykę współczesną, warto przypomnieć płyty nagrane z NFM Orkiestrą Leopoldinum Made in Poland (2017) i Supernova (2018, recenzja – JazzPRESS 3/2019), na których obok ich własnych utworów znalazły się kompozycje Grażyny Bacewicz i Hanny Kulenty-Majoor.
Na najnowszej płycie zespół bierze na warsztat muzykę Pendereckiego – kompozycje solowe lub kameralne na instrumenty dęte, Suitę na wiolonczelę solo, a wszystko przeplecione Trzema utworami w dawnym stylu, które Penderecki stworzył z własnej muzyki do filmu Rękopis znaleziony w Saragossie. W ten ostatni, trzyczęściowy utwór, kwartet ingerował w najmniejszym stopniu, nie odbiegając zanadto od oryginału. Pozostałe opracowania kompozycji Mistrza są momentami bardzo odważne, przede wszystkim wtedy, kiedy muzycy zaczynają improwizować, oddalając się od nakreślonych tematów, ale rozumiejąc i kontynuując myśl kompozytora. W tej muzyce słychać tak dobrze nam już znane brzmienie i ducha Atomów, z drugiej strony mamy do czynienia z Pendereckim i „przedłużeniem” jego muzyki, uwolnionej od zapisu nutowego.
Bardzo ciekawe i niekiedy mocno zmieniające wydźwięk utworu są aranżacje kompozycji napisanych na klarnet i tubę. Kaprys na tubę solo napisany został przez Pendereckiego dla Zdzisława Piernika, wirtuoza, który zajmował się nie tylko wykonywaniem muzyki współczesnej, ale też współpracą z muzykami improwizującymi. Trudność tego utworu polega między innymi na dużych skokach interwałowych i ruchliwości, która kontrastuje z naturą tuby. Stąd też żartobliwy wydźwięk kompozycji, którą Piernik grał z lekkością i gracją. Atomy zmieniły nieco charakter utworu i choć puszczają do nas czasem oko, to Kaprys ten nie jest już tak lekki, a nieco bardziej poważny, pełen napięć, chwilami nawet dramatyczny, co podkreśla brzmienie smyczków.
Podobnie w przypadku Trzech miniatur na klarnet i fortepian, tutaj znów brzmienie smyczków kieruje się w rejony bardziej dramatyczne, chwilami rozdzierające, podczas gdy w oryginale dominuje łagodne brzmienie klarnetu. O ile pierwsza część – Allegro – nie odbiega jeszcze daleko od oryginalnego tematu, to kolejne dwie części są już pokazem niesamowitych zdolności improwizatorskich, wyobraźni i wyczucia, gdyż muzycy cały czas mają świadomość, że punktem wyjścia jest muzyka Pendereckiego. Całość płyty uzupełniają równie ciekawe Preludium na klarnet solo i dwie części Suity na wiolonczelę solo.
Penderecki to płyta, która w idealny sposób równoważny materiał wyjściowy i zamysł jego autora z charakterystycznym brzmieniem Atom String Quartet, fantastycznymi improwizacjami i chęcią przedstawienie swoich, świeżych pomysłów. Wyjście do własnej muzyki z pułapu utworów człowieka tej miary co Penderecki wymaga nie tylko odwagi, ale przede wszystkim wielkich umiejętności i wyobraźni. Kwartet po raz kolejny udowodnił, że zarówno własne kompozycje, jak i mierzenie się z dziełami największych potrafi przekuć na sukces. Mam nadzieję, że ta płyta będzie gościć nie tylko na półkach miłośników klasyki czy jazzu, które to światy od lat umiejętnie łączą Atomy, ale stanie się też pozycją wprowadzającą w świat muzyki współczesnej tych, którzy go nie znają, a może też trochę się go obawiają.
Mery Zimny
Jazz Press (10/2019)